MVP to takie względne minimum, jakie pomoże pozbierać opinie odnośnie poszczególnych produktów. Minimum viable product to nowa koncepcja, stosowana m.in. przez startupy, której nieznajomość może spowodować pojawienie się różnego rodzaju błędów. Jakich dokładnie? Oto lista niektórych przypadków, jakich oczywiście należy unikać.
Próba wyceny
Minimum viable software development consultant (takie osoby zatrudnia m.in. firma 10Clouds) doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma czegoś takiego, jak próba wyceny danego projektu. Taka ścisła i szacunkowa. Co więcej, dążenie do wykonania takiej wyceny jest wręcz niezalecane. W pierwszej kolejności potrzebne jest wykonanie wstępnej analizy projektu, aby móc ocenić realnie czas, który potrzebny będzie na opracowanie wszystkiego. Wtedy też można pokusić się o wykonanie kosztorysu.
MVP nie jest ostateczną wersją
Wiele osób myśli, że tak jest, z uciechą zacierając ręce, ponieważ uda im się ograniczyć koszta. Tak na pewno nie będzie. Będzie to na pewno pierwsza wersja produktu, która zgodnie z filozofią MVP, z czasem będzie ulepszana. Po to, aby móc w końcu zaprezentować światu najlepszą wersję wszystkiego. Ile będzie tych wersji? Nie da się w jednoznaczny sposób odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ wszystko uzależnione jest od feedback, jakie będą z czasem spływać.
Badania rynkowe
Wielu przedsiębiorców, którzy szukają oszczędności, omija badania rynkowe. W tym chociażby feedbacki, jakie są koniecznością w przypadku MVP. Tak, można oszczędzać na czymś, ale nie na tym, ponieważ można w ten sposób “utopić” ogromną ilość pieniędzy. Najlepszym dowodem na to jest firma HotJar, która stworzyła aplikację, jaka kompletnie okazała się niepotrzebna. Efektem takiej oszczędności było dosłownie wywalenie 200 000 USD na bruk. Niebagatelny, kosztowny błąd, którego nie można powielać.
Pieniądze
Wszystko sprowadza się zawsze do pieniędzy. Nie tylko, jeśli chodzi o zyski, ale również o budżet. Trzeba go mieć. Nie tylko na pierwszą fazę MVP, ale również na późniejsze. Jeżeli wizja produktu lub usługi okaże się sukcesem, trzeba “kuć żelazo, póki gorące”. Trzeba działać, decydując się w pierwszej kolejności na ulepszenie produktu, a potem na jego produkcję. Jeżeli ktoś owego budżetu nie będzie miał, nie ma co liczyć na sukces. Wręcz można sobie zaszkodzić. Klienci bowiem nie lubią czegoś takiego, jak narobienie smaku, a potem brak możliwości zaspokojenia swojego apetytu.