Buńczuczne to zapowiedzi, jednak biorąc pod uwagę jakość całego systemu dla hoteli oraz liczbę oferowanych przez ów program funkcjonalności, taka śmiałość wydaje się mieć całkiem solidne uzasadnienie. Być może stosowanie NFHotel nie zastąpi (przynajmniej na tę chwilę) wszystkich recepcjonistów, ale już obsługę klientów internetowych jest w stanie przejąć praktycznie w całości.
Booking engine i inne narzędzia
Prawdopodobnie tym “ficzerem”, który ma największe szanse na przekonanie hotelarzy do inwestycji w program hotelowy, będzie kompleksowy moduł do rezerwacji przez internet. Coś takiego niesamowicie ułatwia pozyskiwanie klienta: jeśli komuś cały obiekt przypadnie do gustu (no i oczywiście atrakcje turystyczne w okolicy), nie musi już nigdzie dzwonić czy wysyłać zapytań e-mailowych. Po prostu podaje interesujący termin i ilość osób, a booking engine od razu pokaże, czy dla takich warunków są jakieś wolne pokoje.
Naturalnie całe te rezerwacje online w programie hotelowym są w pełni sprzężone z tym, co pokazuje się na grafiku recepcyjnym. Nie ma zatem fizycznej możliwości, żeby zapisać gościa z internetu i klienta dzwoniącego na infolinię obiektu hotelowego na ten sam termin do tego samego pokoju. Z NFHotelem może co najwyżej dojść do sytuacji, w której recepcjonista powie komuś: “Tak, jest wol… a nie, przykro mi, ale mamy już pełne obłożenie. Ktoś właśnie zarezerwował ostatni z dostępnych pokoi”.